Ćwierkanie o stosunkach Polski z Ameryką
Amerykańska depesza ujawniona przez Wikileaks pokazuje frustrację Polaków
Idą święta, a z nimi pewne bezrybie informacyjne. Może dlatego Wikileaks nadesłała tweet z przypomnieniem depeszy, jaką z Warszawy do Waszyngtonu wysłał ambasador Victor Ashe w 2009 r. na zakończenie swojej pięcioletniej misji w Polsce.
Depesza pożegnalna sumuje stosunki polsko-amerykańskie akurat po niefortunnym 17 września, kiedy to prezydent Obama ogłosił zmianę i odroczenie amerykańskich planów instalowania tarczy antyrakietowej w Polsce. Ashe pisze, że Polacy są zaniepokojeni, iż powoli tracą swe „specjalne miejsce” w oczach Amerykanów, tymczasem ich pozycja i wpływy w Unii Europejskiej rosną.
Sam Ashe postuluje, by pilnie poprawić stosunki polsko-amerykańskie i przesyła polskie w tym względzie oczekiwania, tak jak je widzi.
Po pierwsze więc – pisze – Polacy spodziewają się stałej i znaczącej obecności wojskowej USA na swym terytorium jako wymiernego wzmocnienia natowskich gwarancji bezpieczeństwa z art. 5 traktatu.
Po drugie, Polacy chcą od Ameryki jakiegoś uznania i docenienia tego, co robią dla Sojuszu w Afganistanie, Iraku i w ONZ. Spodziewają się m.in. wysłania rakiet „Patriot”, konkretów w sprawie tarczy antyrakietowej, ściślejszych konsultacji politycznych, wizyty na wysokim szczeblu w Warszawie i zniesienia wiz.
Czy Wikileaks podsyła tę depeszę, byśmy zobaczyli, że niewiele się stało przez pięć lat z górą czy odwrotnie: że jest całkiem nieźle?
Obecność rotacyjna
Skorzystajmy z okazji i sami podsumujmy: z wizami – szkoda gadać. Jest jak jest. Prezydent Obama był z wizytą w maju 2011 r. i powiedział nam wiele miłych słów. Ale nie to jest najważniejsze.
Najważniejsze, że skromny, bo skromny pododdział amerykańskich sił powietrznych w Łasku jest praktycznie cały czas, jedne samoloty odlatują, to przylatują inne. W trybie rotacyjnym stale ćwiczą też żołnierze sił lądowych. Różnie, czasem dwustu czasem dwa tysiące. To taka obecność „trwała rotacyjna”, jak to mówią w żargonie NATO.
Amerykanie sprzedali nam też nowoczesne rakiety do naszych myśliwców. Tarczy antyrakietowej nie ma, nie było „wylania betonu”, jak się tego domagał energiczny republikanin Mark Brzezinski, ale przygotowania do budowy systemu obrony przeciwrakietowej toczą się według harmonogramu rozpisanego do 2018 r. I ci, co obserwują rzecz bliżej, twierdzą, że w przyszłym roku projekt stanie się widoczniejszy.
Konkluzja niech będzie taka. Z depeszy Ashe’a przebija sygnał o frustracji Polaków. Szczęśliwie ten nastrój nam minął. Ani narzekać, ani obrażać się, że wszystko toczy się wolniej, później – nie ma co. Samemu trzeba wykazać dostateczną energię.