Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Lecą głowy na Wyspach

David Cameron po ogłoszeniu wyników wyborów powszechnych w Wielkiej Brytanii. David Cameron po ogłoszeniu wyników wyborów powszechnych w Wielkiej Brytanii. Stefan Rousseau/Reuters / Forum

Głowy polityków: lidera Partii Pracy Eda Milibanda, Nicka Clegga – szefa Liberalnych Demokratów, Nigela Farage’a – przywódcy antyeuropejskiej nacjonalistycznej partii UKIP. To efekt zaskakującego wyniku wyborów powszechnych w Wielkiej Brytanii. Spodziewano się powtórki z 2010 r., kiedy to nie udało się wyłonić parlamentarnej większości. Zjednoczonym Królestwem kierował rząd koalicyjny torysów z liberałami. Na powtórkę wskazywały sondaże, a także exit poll prowadzony w dniu wyborów. Tymczasem David Cameron dał radę i nie musi wyprowadzać się z siedziby premiera. Torysi mają dość wyraźną większość: 331 na 640 mandatów. Laburzyści, którzy już witali się z gąską, pozostaną w opozycji, ale z nowym liderem. Katastrofalny wynik odnotowali koalicjanci torysów: partia Clegga straciła prawie dwa razy więcej miejsc w Izbie Gmin niż partia Milibanda. Cios w plecy laburzystom zadali wyborcy szkoccy, którzy gremialnie głosowali na Szkocką Partię Narodową uśmiechniętej Nicoli Sturgeon. Z puli 59 mandatów dla Szkocji w parlamencie brytyjskim narodowcy zgarnęli prawie wszystkie, kosztem szkockiej Partii Pracy.

Losem angielskich antyeuropejskich nacjonalistów powinni się zainteresować wyznawcy kultu JOW. Sam lider UKIP nie zdobył mandatu, a jego partia, choć głosowało na nią prawie 4 mln osób (to spory sukces), zdobyła jeden. Na szkockich narodowców oddano ponad dwa razy mniej głosów niż na UKIP (prawie 1,5 mln), ale dzięki systemowi JOW wprowadzili 56 deputowanych. A liberałowie, choć uzyskali głosy blisko 2,5 mln wyborców, czyli także znacznie więcej niż Szkoci, stracili aż 49 miejsc w Izbie Gmin. Mamy więc wielkie przetasowanie w polityce brytyjskiej, wynikające częściowo z niereprezentatywnego systemu wyborczego.

Polityka 20.2015 (3009) z dnia 12.05.2015; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 6
Reklama