Trzeci Bush
Georg, Georg Junior, a teraz Jeb? Czy znowu Bush zostanie prezydentem?
Kandydat do Białego Domu powinien mieć młodzieńczą sylwetkę, więc John Ellis Bush (czyli JEB – stąd przybrane imię) codziennie biega, pływa i unika tłustych potraw. Dzięki diecie i forsownym ćwiczeniom nie wygląda na swoje 62 lata – w ostatnich miesiącach zrzucił ponad 15 kg. Ale syn 41. i brat 43. prezydenta, były gubernator Florydy, najchętniej pozbyłby się ważniejszego balastu – własnego dynastycznego nazwiska. To atut przy zbieraniu funduszy na kampanię, gdzie liczy się rozpoznawalność, ale problemy przeważają nad korzyściami. Jebowi ciążą związki ze starszym bratem George’em W., którego rządy w latach 2001–09 okazały się dla Ameryki katastrofą. Pamięć tych lat osłabia pozycję Jeba jako lidera w rozpoczynającym się wyścigu do nominacji prezydenckiej w Partii Republikańskiej. Nie może jednak, ot tak po prostu, od brata się odciąć.
11 maja dziennikarka prawicowej telewizji Fox News Megyn Kelly zapytała Jeba Busha, czy gdyby w 2003 r. wiedział to, co wiadomo dzisiaj, o fałszywych informacjach wywiadu na temat Iraku, podjąłby decyzję o inwazji. Ku jej zdumieniu odpowiedział twierdząco. Następnego dnia to samo pytanie zadał mu dyżurny inkwizytor Fox News Sean Hannity. Bush próbował tym razem uniku – tłumaczył, że nie zrozumiał, o co Kelly chodzi, wreszcie odmówił klarownej odpowiedzi, oświadczając, że to pytanie hipotetyczne, więc nie należy go stawiać.
Za trzecim razem, kiedy o inwazję Iraku zagadnął go jeden z wyborców, Jeb znowu jej nie potępił – chociaż 75 proc. Amerykanów uważa dziś, że nie była warta poniesionych ofiar. Powoływał się na szacunek dla weteranów, którym zakwestionowanie sensu wojny miałoby uwłaczać. Dopiero po czterech dniach wykrztusił z siebie, że owszem – gdyby wiedział to, co wiemy teraz, nie postąpiłby tak jak w 2003 r.