Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Syndyk wchodzi do Grecji?

Warunki premiera Tsiprasa kontra pomoc eurogrupy

Poniedziałkowe porozumienie postawiło Greków pod ścianą.

Liderzy eurogrupy obiecali im szybkie negocjacje w sprawie trzeciego już pakietu pomocowego, który miałby być wart nawet 86 mld euro. Ale po warunkiem, że do środy zgodzą się na karkołomne reformy: na start podwyżka VAT aż do 23 proc. oraz likwidacja wcześniejszych emerytur. Później m.in. liberalizacja rynku pracy, deregulacja zamkniętych zawodów i cofnięcie niemal wszystkich dotychczasowych decyzji rządu Aleksisa Tsiprasa łagodzących politykę oszczędności.

Najwięcej emocji wzbudził jednak fundusz powierniczy, zarządzany przez zagranicznych finansistów, którzy pełniliby de facto rolę syndyków. Eurogrupa chce, aby Ateny przekazały do funduszu aktywa państwowe (np. akcje spółek) o wartości 50 mld euro z przeznaczeniem na sprzedaż. 75 proc. tak uzyskanych pieniędzy poszłoby – już bez udziału greckiego rządu – na spłatę zadłużenia i wsparcie banków, a tylko 25 proc. na inwestycje prorozwojowe.

Tak trudne warunki postawili Niemcy, wspierani m.in. przez Finów i Hiszpanów. Angela Merkel tłumaczyła, że były one konieczne, jeśli pomoc dla Grecji miałaby mieć szansę w koniecznym głosowaniu w Bundestagu. Za łagodniejszym stanowiskiem optowali Francuzi i Włosi. Premier Tsipras zgodził się na te warunki, choć jeszcze w poniedziałek nie wiedział, jak będą przyjęte w Atenach. Są wyraźnie gorsze od tych, nad którymi Grecy głosowali w referendum 5 lipca i które odrzucili. Zwłaszcza że w poniedziałkowym porozumieniu nie ma słowa o umorzeniu części greckich długów, co było jeszcze w niedzielę wyjściowym warunkiem Tsiprasa.

Polityka 29.2015 (3018) z dnia 14.07.2015; Komentarze; s. 8
Oryginalny tytuł tekstu: "Syndyk wchodzi do Grecji?"
Reklama