Twoja „Polityka”. Jest nam po drodze. Każdego dnia.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Nie ma prezydenta, są śmieci

Śmieci na ulicach Bejrutu Śmieci na ulicach Bejrutu Jamal Saidi/Reuters / Forum

Mieszkańcy Bejrutu duszą się na własne życzenie – mimo upałów okna w całym mieście są szczelnie pozamykane, bo od ponad tygodnia śmieci nie są już wywożone i w tej chwili na ulicach rozkłada ich się ponad 20 tys. ton. Usługę wstrzymano, bo stołeczne wysypisko jest już wypełnione pięciokrotnie ponad normy. W 1997 r. otwarto je jako prowizoryczne i od tamtej pory żadne wiążące decyzje w jego sprawie nie zostały już podjęte. To rezultat politycznej niemocy, która panuje w Libanie od kilku dekad. Prawo nakazuje, by w podzielonym między trzy wyznania kraju premier był sunnitą, przewodniczący parlamentu szyitą, a prezydent chrześcijaninem, ale te trzy grupy są wobec siebie nieufne od czasu krwawej wojny domowej z lat 1975–90, a także zakończonych dopiero długo później okupacji izraelskiej oraz syryjskiej. W rezultacie fotel prezydencki pozostaje nieobsadzony od 14 miesięcy, a parlament wybrany jeszcze w 2009 r. na czteroletnią kadencję... w listopadzie już po raz drugi sam ją sobie wydłużył, tym razem zapowiadając wybory na 2017 r. Ten polityczny impas sprawia, że w Libanie regularnie zdarzają się braki w dostawie prądu oraz wody, śmieci to tylko najnowszy dodatek do chaosu.

Polityka 32.2015 (3021) z dnia 04.08.2015; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 6
Reklama