Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Talibowie wiecznie żywi

Szpital w afgańskim Kunduz Szpital w afgańskim Kunduz MSF/AFP / EAST NEWS

Tragiczny bilans – jak dotąd 12 pracowników organizacji Lekarze bez Granic i 10 pacjentów – przypadkowego ataku lotniczego Amerykanów na szpital w Kunduz, w północnym Afganistanie. Sobotni nalot miał być wsparciem dla sił afgańskich, które właśnie wypychały ostatnie oddziały talibów z tego 300-tysięcznego miasta. Talibowie zajęli Kunduz 28 września, co uznano za wielką porażkę rządu w Kabulu – to pierwsze tak duże miasto opanowane przez talibów od 14 lat. W dodatku od tego miasta w 1995 r. zaczęła się ofensywa, po której talibowie opanowali cały kraj.

Odzyskanie Kunduz przez siły rządowe niewiele zmienia, bo talibowie nadal kontrolują 70 proc. prowincji, której to miasto jest stolicą. Nasila się krytyka zbyt szybkiej ewakuacji Amerykanów, którzy na początku roku zredukowali liczbę swoich żołnierzy do 9,8 tys., a w przyszłym chcą zupełnie wynieść się z Afganistanu. Waszyngtońska prasa pisze, że gdyby w Kunduz były również lądowe jednostki USA, lotnictwo nie zbombardowałoby dobrze oznaczonego szpitala.

Talibami zaczynają martwić się północni sąsiedzi Afganistanu, w tym Chiny. W ich oddziałach dominują już nie Pasztunowie, ale Uzbecy, Tadżykowie, Turkmeni, Kirgizi i Ujgurzy. Każda z tych grup etnicznych traktuje północny Afganistan jako bazę dla ataku na swoje ojczyzny, aby w przyszłości zamienić całą Azję Centralną w jeden emirat.

Polityka 41.2015 (3030) z dnia 06.10.2015; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 10
Reklama