Notatka prasowa. A może sen.
Oto Luis Enrique Mederos, 47 lat, i Alain Morales, lat 38 – od 14 lat w związku. Dalej – pastor, baldachim, przysięga małżeńska. Luis, oddaję ci swoje życie. Alain, ślubuję ci… Trzystu zebranych bije brawo. Pewnego dnia, mówi Alain, takie uroczystości nie będą symboliczne, będziemy mogli pobrać się naprawdę. Jeszcze tego samego popołudnia – dwadzieścia parę identycznych ceremonii.
W innej części miasta przechodzi marsz w kolorach tęczy; jakieś tysiąc osób. Krzyczą: „Socjalizm – tak! Homofobia – nie!”. Niektórzy niosą domowej roboty transparenty. „Jestem gejem i moja rodzina kocha mnie takiego, jaki jestem”. „Moja córka jest biseksualna i ją kocham”. Oczywiście tęczowe flagi.
Parada LGBT – tego w Hawanie nie grali. Na czele idzie Mariela Castro, deputowana, córka prezydenta Raula Castro i bratanica wodza rewolucji Fidela. Tego samego Fidela, który głosił przed laty: „Nigdy nie uważaliśmy, że homoseksualista może uosabiać cechy i wymagania, które pozwalałyby uważać go za prawdziwego rewolucjonistę, prawdziwego komunistę”.
Jak znieważyć samca
Kilka tygodni wcześniej. Zaglądam do kilku klubów w Hawanie, o których mówi się: gejowskie. Humbolt 52, Las Vegas, Amanecer. Jest ich więcej, te trzy to próbka. Większość w centrum i eleganckiej, choć podniszczonej dzielnicy Vedado. Te kluby są nie tylko dla gejów – przychodzą tam również geje, i są tam widoczni bardziej niż gdzie indziej. Ale widoczni są nie tylko tam. 15 czy 10 lat wcześniej nikt w Hawanie nie obnosił się z tym, że jest gejem, lesbijką, transseksualistą. W 2015 r.