Błędy pilotów, usterka techniczna, ewentualnie zamach terrorystyczny – oto możliwe przyczyny katastrofy rosyjskiego Airbusa A321 linii Metrojet, który rozbił się 31 października na Synaju. Zginęły 224 osoby, pasażerami były głównie całe rodziny wracające do Petersburga z wakacji w egipskim kurorcie Szarm el-Szejk nad Morzem Czerwonym. Prawie wszyscy mieli rosyjskie obywatelstwo.
Egipskie i rosyjskie grupy poszukiwawcze znajdowały ciała i szczątki maszyny na dużym obszarze, stąd wniosek, że Airbus Metrojetu rozpadł się w powietrzu. Wstępnie wykluczono jednak, by samolot mógł zostać zestrzelony przez Państwo Islamskie, które co prawda walczy na Synaju i twierdzi, że maszynę strąciło, ale prawdopodobnie nie dysponuje bronią zdolną zaatakować statek powietrzny lecący na wysokości ok. 10 km.
Ze względu na liczbę ofiar to najbardziej tragiczny wypadek lotniczy w tym roku na świecie, w ogóle na terytorium Egiptu i w historii rosyjskich lotów pasażerskich oraz maszyny z rodziny airbusów A320, popularnych samolotów średniego zasięgu, uchodzących za bardzo bezpieczne. Od 1988 r., mimo tysięcy codziennych rejsów, we wszystkich wypadkach tych airbusów zginęło w sumie 1236 osób. Natomiast w przypadku produkowanego od 1994 r. samolotu typu A321 to dopiero druga katastrofa z ofiarami śmiertelnymi – do poprzedniej doszło w lipcu 2010 r. w Pakistanie. Wtedy zdecydowały błędy pilotów.