Premier Francji Manuel Valls podsyca napięcie po paryskiej tragedii: publicznie mówi nawet o ryzyku zamachu terrorystycznego z bronią chemiczną i bakteriologiczną. Nic dziwnego, że przedłużenie stanu wyjątkowego na trzy miesiące poparło ponad 90 proc. obywateli. Opozycja, nie tylko Republikanie Sarkozy’ego, ale i Front Narodowy, jest zdezorientowana, bo słaby dotąd prezydent przejął całą postulowaną agendę walki z ekstremizmem i poparcie dla niego nieco wzrosło. Jednak elita Francji, która uważa się za ojczyznę praw człowieka, ma wątpliwości. Paryski dziennik „Le Monde” zamieścił serię głosów wybitnych filozofów: Jürgen Habermas przypomniał, że „wojna z terrorem” w wydaniu George’a Busha uszkodziła kondycję polityczną i mentalną społeczeństwa amerykańskiego. Frédéric Gross z kolei ostrzega, że wojna z terroryzmem nie powinna prowadzić do ulegania „logice strachu i nienawiści”. Apeluje on do obywatelskiej czujności nad uprawnieniami policji. Najbliższym sprawdzianem nastrojów politycznych będą wyniki wyborów regionalnych już 6 i 13 grudnia.
Polityka
48.2015
(3037) z dnia 24.11.2015;
Ludzie i wydarzenia. Świat;
s. 5
Reklama