Prezydent Kazachstanu Nursułtan Nazarbajew zaapelował, aby urzędnicy państwowi, którzy przepracowali 25 lat, samorzutnie ustępowali miejsca młodszym. W ustach tego 75-latka – który rządzi krajem nieprzerwanie od 1989 r., a pięć lat temu został Liderem Narodu, co dało mu dożywotni immunitet i prawo do kształtowania polityki nawet po przejściu na emeryturę – brzmi to dość dziwnie. Jednak stary Nazarbajew dobrze wie, co robi.
Prezydent zdaje sobie sprawę, że dłużej nie uda się utrzymać obowiązującego od lat systemu, w którym cała władza oparta jest na nim samym. Tym bardziej że do tej pory otoczony był urzędnikami, których odziedziczył po czasach ZSRR. Młodzi przedstawiciele wpływowych klanów czekają w kolejce. I od miesięcy wiadomo, że trzeba przekonstruować system polityczny, stworzyć odpowiednie układy i zbudować sieć powiązań. Tym bardziej że – jak cały czas sam Nazarbajew podkreśla – na horyzoncie nie widać dla niego następcy. Jest to też wyścig z czasem, bo gospodarka Kazachstanu – ze względu na spadające na świecie ceny ropy – słabnie, a bunt społeczny wisi na włosku.