Sąd apelacyjny w Bloemfontein uznał Oscara Pistoriusa winnym zabójstwa swojej narzeczonej Reevy Steenkamp, którą zastrzelił w nocy z 13 na 14 lutego 2013 r. Skazany musiał liczyć się z tym, że oddając cztery strzały przez zamknięte drzwi niewielkiej toalety, doprowadzi do śmierci znajdującej się tam osoby. Zatem Pistorius powinien się upewnić, czy faktycznie ma do czynienia – a na tym oparł swoją obronę – z włamywaczem.
Ta sprawa ma wymiar szekspirowskiej tragedii, przyznawał sędzia Eric Leach. Zginęła modelka, a strzelał beznogi sześciokrotny złoty medalista igrzysk paraolimpijskich, który rywalizował też z w pełni sprawnymi sprinterami. Na bieżni Pistorius był symbolem przełamywania niepełnosprawności, w sali sądowej prokuratura ujawniła jego wielkie zamiłowanie do strzelania. Z tym że od celebryckiego bardziej szekspirowski jest kontekst społeczny. Republika Południowej Afryki nie potrafi powstrzymać plagi przestępczości, zwłaszcza przemocy przeciw kobietom i rekordowej liczby zabójstw. 18 tys. rocznie oznacza, że dochodzi do nich ponad 33 razy częściej niż w równie ludnej Polsce.
Ofiar mogłoby być mniej, gdyby nie rozpowszechnienie broni palnej, samych zarejestrowanych posiadaczy jest 1,8 mln (w Polsce 0,2 mln). Skazanie Pistoriusa zbiegło się z publikacją wyników badań policji i kryminologów wskazujących, że lekkie zaostrzenie w 2000 r. prawa do posiadania broni uratowało życie tysięcy. Na przeszkodzie kolejnym obostrzeniom, podobnie jak w USA, stoi jednak tradycja zbrojeń obywatelskich i lęk przed przestępstwami, także tymi popełnianymi z użyciem broni palnej.