1.
Lupita Perez, lat 17, uczennica liceum, zajmowała się siostrzeńcem, gdy jej starsza siostra była w szpitalu, a mama pojechała ją odwiedzić. W południe ktoś do Lupity zadzwonił. Potem wyszła w stronę przystanku autobusowego. Siostrzeniec został w domu z innymi nastoletnimi ciotkami.
Gdy matka Susana Montes wróciła do domu i nie zastała Lupity, zaniepokoiła się. Wkrótce zrobi się ciemno, a nastolatka przemierzająca po zmroku nędzne dzielnice Ciudad Juárez, w apogeum narkowojny, nigdy nie jest bezpieczna. Zadzwoniła do córki, ale Lupita nie odbierała. Przyjaciółka i chłopak nie wiedzieli, dokąd poszła. Była już noc, gdy pani Susana poszła na posterunek zgłosić zaginięcie córki. 31 stycznia 2009 r.
Do poszukiwań włączyli się znajomi i lokalna telewizja. Pani Susana rozklejała w mieście fotografie córki i zgłosiła jej zaginięcie po drugiej stronie granicy, w El Paso – gdyby córka padła ofiarą handlu kobietami, jaki uprawia się tu na dużą skalę.
Policjanci radzili szukać w nocnych klubach. Była to sugestia, że Lupitę uprowadzono do burdelu. W jednej z nocnych kantyn pani Susana i jej mąż zorientowali się, że większość dziewcząt jest podobna do Lupity. Szczupłe, niewysokie, ciemne włosy i oczy. Tak samo wyglądały dziewczyny zaczepiające klientów na ulicy, dyskretnie pilnowane przez alfonsów w samochodach. Ale Lupity nie było.
Przez miesiące poszukiwań tylko jeden raz kolega przyjaciółki widział Lupitę w centrum. Miała iść ze starszym, szpakowatym facetem, wyglądającym na gringo. Zawołał: Lupita! – a gdy dziewczyna odwróciła się, ów gość trącił ją łokciem i mocno chwycił za rękę.