Rok 2016 będzie ostatnim, w którym można jeszcze uratować Syrię jako państwo – przekonuje znany libański komentator Rami Chouri. Członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ musieli sobie wziąć te słowa do serca i 18 grudnia jednogłośnie przyjęli „mapę drogową dla Syrii”. Zakłada ona, że już w styczniu rozpoczną się rozmowy zbrojnej opozycji z reżimem Baszara Asada – punktem wyjścia ma być 18-miesięczne zawieszenie broni. W ciągu tego czasu ma się w Syrii dokonać polityczna transformacja, zostanie w wolnych wyborach wyłoniony rząd, który przygotuje konstytucję.
Papier zniesie wszystko, gorzej z Syryjczykami. W mapie drogowej nie ma mowy o Asadzie, na co nalegali jego rosyjscy patroni. To nie podoba się większości opozycji, która jego odejście wciąż uznaje za punkt wyjścia do dalszych rozmów. Nie wiadomo również, kto miałby tę opozycję reprezentować, skoro w Syrii działa ponad 7 tys. samodzielnych bojówek. ONZ nie zajęła się w zasadzie tzw. Państwem Islamskim. Co prawda w kuluarach wszyscy przyznawali, że nie da się pokonać islamistów bez interwencji lądowej, ale ani jedno państwo nie planuje wysyłania tam żołnierzy w nowym roku.