Ostatnie newsy są takie: prezydent powołuje dekretem dwóch sędziów sądu najwyższego, mimo że dotychczas ich wybór był zatwierdzany przez senat.
Prezydent unieważnia antymonopolową ustawę o mediach i odwołuje urzędników sprawujących nadzór nad ładem medialnym. Rozpoczyna się czystka w administracji państwowej, która ma objąć nawet 60 tys. urzędników.
Dewaluacja peso uderza w miliony najuboższych. Takiż skutek będzie miało zapowiadane zniesienie państwowych subwencji cen energii. Egalitarną politykę państwa zastąpi pomoc charytatywna. Są też igrzyska dla ludu, a jakże! Prezydent dał wojsku prawo zestrzeliwania małych prywatnych samolotów, jeśli istnieje podejrzenie, że transportuje się nimi narkotyki. (Opozycja nazwała to wyrokiem śmierci bez sądu).
Węgry? Polska? Nie, to Argentyna po objęciu władzy przez Mauricio Macriego. Nigdy nie było i już nigdy nie będzie tak probiznesowej ekipy. Macri, do niedawna burmistrz Buenos Aires, to dziedzic wielkiej fortuny swojego ojca, włoskiego imigranta, który zbił majątek na budownictwie i produkcji samochodów. Nowy minister finansów to były dyrektor w JPMorgan Chase. Szef dyplomacji – były prezes Telecom Argentina. Minister energetyki kierował filią naftowego giganta Shell. Minister przemysłu zwolnił fotel prezesa prywatnego funduszu emerytalnego. Dyrektorem państwowych linii lotniczych Aerolineas Argentinas mianowano regionalnego dyrektora General Motors. Minister transportu to do niedawna krajowy potentat w handlu samochodami.
Zważywszy na neoliberalne poglądy nowego prezydenta i skład ekipy, można się pokusić o następującą figurę publicystyczną: władzę w Argentynie objął Ryszard Petru i zabrał się do rządzenia metodami Jarosława Kaczyńskiego.