Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Nowe polskie placówki: od Filipin po Mongolię

Manila, stolica Filipin. Filipiny to największa gospodarka bez polskiego ambasadora. Manila, stolica Filipin. Filipiny to największa gospodarka bez polskiego ambasadora. Chris Villarin / Wikipedia

Szef MSZ Witold Waszczykowski zapowiedział „odtworzenie sieci polskich placówek dyplomatycznych”. Według ministra brakuje ambasad w państwach Afryki i Azji, które mogłyby poprzeć polskie starania o miejsce niestałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ, aby w latach 2018–19 Polska uzyskała „prestiż i szansę na szerszą promocję doświadczeń w zakresie transformacji demokratycznej i ustrojowej”. Chodzi też o promocję polskiej gospodarki. Minister planuje otwarcie ambasady w Ekwadorze, w dysponującej dużymi zasobami miedzi Zambii oraz na Filipinach, które ze 100 mln mieszkańców są największą gospodarką bez polskiego ambasadora. Nasi dyplomaci mają też powrócić do Panamy, Senegalu, Tanzanii i Mongolii.

O likwidacji tych czterech ambasad zdecydował w 2008 r. Radosław Sikorski, także pod hasłem dostosowania do potrzeb oraz szukania oszczędności, znalazł je wtedy w sumie w 11 ambasadach i 8 konsulatach. W 2013 r. minister Sikorski rozważał dalsze cięcie sieci. I choć zamknął m.in. przedstawicielstwo w Aszchabadzie i Kabulu, to przyglądał się też ambasadom, które m.in. kosztowały więcej niż 1 proc. polskiego eksportu do danego kraju. Przy czym utrzymanie najmniejszych ambasad w Europie kosztuje przynajmniej kilka milionów złotych rocznie, w Azji czy w Afryce wielokrotnie więcej.

Zwłaszcza Mongolia stała się symbolem kłopotów z dyplomatyczną elastycznością. Ambasada w Ułan Bator została zamknięta, gdy mongolski rząd zapalał zielone światło dla eksploatacji surowców naturalnych. Przez jakiś czas Mongolię przypisano ambasadorowi w Pekinie, by w zeszłym roku sięgnąć po instytucję tzw.

Polityka 6.2016 (3045) z dnia 02.02.2016; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 11
Reklama