Szwajcaria, z 2 mln sztuk broni na 8 mln mieszkańców, znalazła się w pierwszej światowej czwórce, obok USA, Serbii i Jemenu. W 2015 r. liczba zakupionej broni wzrosła o 20 proc. Szczyt zakupów przypadł na grudzień i zdaniem szwajcarskich mediów, prowadzących zwiad społeczny, związany był z atakami terrorystycznymi w Paryżu i z wyraźnym klimatem obywatelskiego zagrożenia. W niektórych analizach mowa jest nawet o psychozie strachu, niezwiązanej bezpośrednio ze wzrostem przestępczości czy z gwałtownym napływem uchodźców, bo w Szwajcarii nie nastąpiło ani jedno, ani drugie. Wzrosła też liczba wniosków o pozwolenie na broń – również o 20 proc., według informacji 12 kantonów, które udzieliły tych danych. W kantonie Vaud, wokół Lozanny – aż o 73 proc. W zasadzie nie wiadomo, dlaczego akurat tutaj padł rekord. Przy czym pozwolenia te wymagają, aby broń trzymana była w domu, czyli służyła samoobronie. Publiczne jej noszenie wymaga odrębnego pozwolenia. I tu akurat nowych wniosków jest stosunkowo niewiele.
Polityka
7.2016
(3046) z dnia 09.02.2016;
Ludzie i wydarzenia. Świat;
s. 9
Reklama