Zrzućcie na nas bombę
Rohingjowie z Mjanmy: najbardziej prześladowana mniejszość świata
Pierwsze wioski Rohingjów zapłonęły rano. Anonimowy amator z kamerą zdołał zarejestrować unoszący się nad ulicami dym, ruchomy tłum ludzi. Więcej można było zobaczyć na późniejszych zdjęciach – 20 spalonych wiosek wokół Sittwe; biznesy Rohingjów w mieście i 33 meczety zrównane z ziemią.
To buddyjscy sąsiedzi, Arakańczycy, przyszli mordować i wypędzać swoich muzułmańskich sąsiadów Rohingjów. Pogrom trwał pięć dni, począwszy od ranka 8 czerwca 2012 r. Dopiero czwartego dnia interweniowało wojsko.
Propaganda rządu Mjanmy (dawniej Birmy) i jej lokalni wspólnicy – Arakańczycy i buddyjscy mnisi – utrzymywali później, że był to spontaniczny odwet za gwałt i zabójstwo Ma Thidy Htwe, 27-letniej buddystki, popełnione kilkanaście dni wcześniej przez trzech Rohingjów. Późniejsze świadectwa dowiodły jednak, że pogrom w Sittwe i okolicznych wioskach został zaplanowany i wcielony w życie przez Arakańczyków za wiedzą policji i wojska.
Kilka dni przed pogromem nacjonalistyczni działacze rozesłali listy do liderów wiosek Arakańczyków, w których domagali się, by każde domostwo wystawiło jednego mężczyznę w wieku 20–40 lat do udziału w ataku na Rohingjów. Przez pięć dni, zawsze około dziewiątej rano, podstawione autobusy zbierały z wiosek uzbrojonych w noże i bambusowe pałki Arakańczyków, a następnie rozwoziły ich po wioskach Rohingjów i do centrum Sittwe. Napastnicy obstawili większość dróg wyjazdowych z miasta, żeby utrudnić swoim ofiarom ucieczkę. W trakcie i na koniec każdego „dnia roboczego” uczestnicy pogromów dostawali darmowe posiłki. Potem autobusy rozwoziły ich do domów.