Donald Trump woli chwalić się swoją szkocką matką niż niemieckim dziadkiem.
Choć bardziej znane są soczyste historie z przeszłości pochodzącego z Niemiec dziadka Donalda Trumpa, który do Ameryki przyjechał w poszukiwaniu złota, a na miejscu był niestroniącym od uciech oberżystą, to republikański kandydat na kandydata na prezydenta USA sam częściej podkreśla swoje powiązania ze Szkocją. Przypomina, że szkockie korzenie miała jego matka Mary MacLeod, a na wyspie Lewis wciąż mieszkają jego krewni. Czule wypowiada się o wyspiarzach, podkreśla ich gościnność i religijność. Choć sam do wiary ma stosunek raczej elastyczny. No może poza kościelnymi ślubami abstynencji, które złożył po doświadczeniach z bratem alkoholikiem. Trump sławi urodę wyspy i wspomina, że mimo mocno wypełnionego kalendarza często tam przylatuje. Miejscowi nie odwzajemniają komplementów i są raczej zawstydzeni poczynaniami swojego półkrajana. Za antymuzułmańskie wypowiedzi odebrano mu honorowe członkostwo w Szkockiej Radzie Biznesu i tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Roberta Gordona w Aberdeen.