Szwajcaria przedkłada politykę pieniężną nad sztukę: w stulecie powstania Cabaret Voltaire, klubu bohemy artystycznej, w którym narodził się dadaizm, z 50-frankowego banknotu znika lokalna przedstawicielka tego nurtu artystycznego Sophie Taeuber-Arp. Nie jest to jednak zamierzony afront, tylko dowód nieporadności tamtejszego banku narodowego – zmiany miały bowiem zostać wprowadzone już 6 lat temu. Najpierw powszechna krytyka zmusiła do odrzucenia projektów nowych nominałów (na których miały się znaleźć między innymi embrion i szkic ludzkiego układu krwionośnego). Gdy zdecydowano się na bardziej neutralne koncepcje – dadaistkę zastąpił ostatecznie dmuchawiec – bank długo nie był w stanie znaleźć papieru, na którym udałoby się wydrukować najnowocześniejsze zabezpieczenia, np. nitkę, na której mikrodrukiem widocznym tylko w promieniach UV wypisano wszystkie lokalne szczyty mierzące powyżej 4 tys. m.
Teraz, gdy Dmuchawiec (jak ochrzciła go prasa) wszedł już do obiegu, w całym kraju trzeba z kolei wymienić bankomaty, bo nowy banknot jest mniejszy od starej wersji i maszyny nie potrafią go wydawać. Na razie Dmuchawiec jest więc dostępny tylko w wybranych placówkach. Do końca 2019 r. w użyciu mają się też znaleźć nowe dwudziestki, setki, dwusetki i tysiące – tym razem, podobno, punktualnie jak w szwajcarskim zegarku.