Miej własną politykę.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Koniec tureckiego Kissingera

Ahmed Davutoğlu już nie jest premierem Turcji

Niebezpiecznie jest podsumowywać polityków, dopóki żyją. Ale ten raczej już umarł politycznie, więc ryzyko jest umiarkowane.

W dodatku odszedł po cichu, a akurat jemu należały się w Ankarze pożegnalne fanfary. W ubiegłym tygodniu ze stanowiska premiera Turcji zrezygnował Ahmed Davutoğlu, wcześniej szef MSZ, twórca tureckiej polityki zagranicznej w XXI w. Rozmach, z jakim ją zmienił, można porównać tylko ze zwrotem w polityce zagranicznej USA, którego dokonał Henry Kissinger. Obaj zresztą byli najpierw cenionymi akademikami. Davutoğlu zyskał uniwersytecką sławę jako twórca pojęcia „strategicznej głębi”. W książce pod takim tytułem przekonywał, że Turcja musi zaczerpnąć z osmańskiej przeszłości i budować pozycję wobec Zachodu w oparciu o wpływy na Bliskim Wschodzie. Teza o tyle rewolucyjna, że przez zimną wojnę Turcja była od tego regionu odcięta. I do pewnego stopnia to się udało: turecka gospodarka zakwitła dzięki kontaktom ze Wschodem, a Zachód hołubił Turcję jako model dla świata muzułmańskiego. Dziś, biorąc pod uwagę klęskę arabskiej wiosny i wojnę domową w Syrii, łatwo wytykać Davutoğlu naiwność. Ale były już premier Turcji, tak jak Kissinger, robił w polityce zagranicznej tylko (lub „aż”) to, co było możliwe.

Odszedł, bo stracił zaufanie prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana – ich wizje państwa rozchodziły się od dawna, ale w wyniku coraz silniejszych autorytarnych zapędów Erdoğana rozziew stał się nie do zaakceptowania dla obu polityków. Teraz prezydent Turcji próbuje umniejszać rolę swojego wieloletniego podwładnego. Przypisuje sobie m.in. wynegocjowanie umowy w sprawie migrantów z Unią Europejską, która jeszcze w tym roku może dać Turkom prawo do bezwizowego wjazdu do Unii.

Polityka 20.2016 (3059) z dnia 10.05.2016; Komentarze; s. 12
Oryginalny tytuł tekstu: "Koniec tureckiego Kissingera"
Reklama