Hillary Clinton w gorączce walki o Biały Dom w jednej z rozmów radiowych obiecała, że jeśli wygra, odtajni informacje amerykańskiego wywiadu na temat życia pozaziemskiego. Na pytanie, czy sama Clinton wierzy w kosmitów, odpowiedziała dyplomatycznie, że istnieje ku temu wystarczająco dużo przesłanek. Chodzi głównie o akta związane ze słynną „Strefą 51”, bazą wojskową na południu Nevady, w której według różnych teorii Amerykanie przetrzymywali i badali pozaziemskie formy życia. Dotychczas strefa była politycznym tabu – Barack Obama żartował niedawno, że jest pierwszym prezydentem, który w ogóle o niej wspomniał.
Na słowa Clinton entuzjastycznie zareagowali nie tylko działacze społeczni od lat lobbujący za odtajnieniem danych na temat UFO, lecz także liczna w USA rzesza UFO-maniaków. Byli oni dotychczas politycznie niezagospodarowani, bo jako zwolennicy teorii spiskowych nie chcieli mieć z władzą nic wspólnego. Czy teraz wesprą Hillary? Clinton ma już tylko jeden punkt przewagi nad Donaldem Trumpem. Trzeba się schylać po wszystkie rezerwy.