Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

W Austrii, za górami

Austriacki pisarz Martin Pollack o podziałach w Europie

Martin Pollack – ur. w 1944 r. pisarz, publicysta, tłumacz. Martin Pollack – ur. w 1944 r. pisarz, publicysta, tłumacz. Maciej Zienkiewicz / Agencja Gazeta
Rozmowa z austriackim reporterem i pisarzem Martinem Pollackiem o gorączce nacjonalizmów i grodzeniu Europy.
„Najgorsze, że powstaje wrażenie, jakoby rację miał Orbán. To on wyrasta na nowego lidera w Europie.”Maciej Zienkiewicz/Agencja Gazeta „Najgorsze, że powstaje wrażenie, jakoby rację miał Orbán. To on wyrasta na nowego lidera w Europie.”

Adam Krzemiński: – Pańska książka „Śmierć w bunkrze” o ojcu esesmanie była wydarzeniem także u nas.
Martin Pollack: – To moja niekończąca się historia. Wciąż do tej układanki dochodzą nowe fragmenty. Jak choćby sprawa polskich zakładników zamordowanych latem 1944 r. w radziejowickim parku na rozkaz mojego ojca. Czy odnaleziona niedawno w starych aktach historia grupy żołnierzy, których pod rozkazami ojca posłano latem 1944 r. do Warszawy, by mordowali cywilów.

Jesteśmy niemal rówieśnikami. Poniemieckie otoczenie mojego wrocławskiego dzieciństwa, ciekawość, kim były te diabły w mundurach SS, popchnęły mnie na germanistykę. Pan, dwa lata starszy Austriak, poszedł na slawistykę. Dlaczego?
To był świadomy protest przeciwko mojej mieszczańskiej rodzinie. Ojca nie pamiętam. Został zamordowany w 1946 r., pewnie przez szmuglera, który miał go przeprowadzić do Włoch. Ojczym był artystą i miał ogromną bibliotekę. Mój bunt był już w samej nazwie – nie germanistyka, a slawistyka właśnie. Choć nie bardzo wiedziałem, z czym to jeść.

Mimo wszystko nasza generacja była w czepku urodzona. Wojny nie zaznaliśmy. A 1989 r. – ukoronowanie naszych marzeń i nadziei – osiągnęliśmy w świetnej kondycji, przed pięćdziesiątką. Dziś ta nasza wymarzona Europa się sypie. U Andrzeja Stasiuka można wyczytać wręcz satysfakcję, że wracają granice.
Mnie te nowe płoty przygnębiają. Tym bardziej że Austria w tej ponurej sztuce nie gra dobrej roli. Ale kto poza Merkel ją gra. Polska? Węgry? Boję się, żeby z powodu tych nowych granic Europa znów się nie rozpadła.

Polityka 24.2016 (3063) z dnia 07.06.2016; Świat; s. 56
Oryginalny tytuł tekstu: "W Austrii, za górami"
Reklama