Kolejne ustawy o obrocie ziemią niepokoją Komisję Europejską.
Polska nie jest jedynym krajem w Unii majstrującym przy ustawie o obrocie ziemią. I w związku z tym nie będzie pierwszym, którym zajmie się Komisja Europejska, aby sprawdzić, czy nie zostały naruszone zasady wspólnego rynku: swobody przepływu kapitału i przedsiębiorczości. Bada już sytuację na Słowacji, gdzie od 2014 r. właścicielem gruntu rolnego może zostać osoba fizyczna, która mieszka w tym kraju co najmniej 10 lat i już prowadziła rolniczą działalność gospodarczą lub pracowała w rolnictwie co najmniej przez trzy lata. Podobnie jest w Bułgarii, gdzie żeby kupić ziemię, trzeba co prawda mieszkać o połowę krócej niż na Słowacji, ale przepisy ograniczające rozciągają się również na przedsiębiorców. Z kwitkiem odejdą też właściciele firm, w których partnerem lub udziałowcem są spółki zarejestrowane w rajach podatkowych.
Komisja przygląda się też sytuacji na Litwie i Łotwie, gdzie ziemię może kupić tylko rolnik. Cały czas też jest w sporze z Węgrami, gdzie obowiązuje całkowity zakaz kupna gruntów rolnych przez osoby prawne. Węgierską ziemię może kupić osoba fizyczna, Kościół, instytucja państwowa albo wręcz państwo. W dodatku większe, czyli ponadjednohektarowe, pole można nabyć tylko z kwalifikacjami rolniczymi albo dokumentując ponadtrzyletnią działalność rolniczą. Bez tego trzeba się ograniczyć do zakupu raczej sporej działki niż prawdziwego pola.