Szkocki dylemat
Szkoci nie chcą wychodzić z Unii. Wolą rozwieść się z Londynem niż z Brukselą
Ponad 60 proc. z nich nie chciało rozwodu z Brukselą. Ale, jak mówi rzeczniczka premiera Davida Camerona, Szkocja jest częścią Zjednoczonego Królestwa, a to jako całość opowiedziało się za wyjściem z Unii. Dlatego Szkoci, nawet jeśli jest im to nie w smak, muszą ponieść konsekwencje tej decyzji.
Chociaż na razie jeszcze próbują ratować sytuację. Szefowa rządu Szkocji Nicola Sturgeon zapowiedziała, że zwróci się do parlamentu Szkocji o zablokowanie Brexitu. Prawnicy badają, czy szkocki parlament w ogóle ma taką moc. Sturgeon twierdzi jednak, że wykorzysta wszelkie możliwości, żeby utrzymać Szkocję w Unii.
W środę szefowa szkockiego rządu przyjeżdża nawet do Brukseli, żeby wysondować, jaka będzie wspólnotowa przyszłość jej rodaków i czy po wyjściu Wielkiej Brytanii Unia automatycznie otworzyłaby się dla Szkotów i przyjęłaby ich jako 28. państwo.
Choć dzisiaj nikt tego jeszcze nie wie, bo nawet sam Brexit nie jest jeszcze przesądzony. Złożyć jasną deklaracje i sondować nastroje warto, ponieważ dla Szkocji wyjście ze Wspólnoty będzie wielkim kłopotem. Szkocki parlament wciela przecież unijne dyrektywy do własnego systemu prawnego. Całe rolnictwo czy rybołówstwo to system naczyń połączonych między Brukselą, Londynem i Edynburgiem. A w ramach Brexitu Szkocja powinna prawdopodobnie rozpocząć rewizję unijnego prawa.
Teoretycznie szkocki rząd mógłby domagać się rekompensaty utraconych w następstwie Brexitu praw, które wcześniej nabyli szkoccy obywatele i szkocki sektor gospodarczy. Przy rozgoryczeniu Szkotów punktów zapalnych z czasem może przybywać.
Eksperci przypominają, że szkocka miłość do Unii jest nierówna w różnych częściach kraju, a poza tym to raczej zauroczenie z ostatnich lat niż trwały związek.