Przeciwnicy NATO i Zachodu, byli i czynni wojskowi, organizują w Czechach oddolne struktury paramilitarne.
W Czechach działa ponad 90 oddziałów Milicji Narodowej (Narodni domobrana) – alarmuje wpływowy publicysta Martin Fendrych. Przygotowują się na „muzułmańską inwazję” i zamierzają się przed nią bronić. Członkowie – często werbowani z szeregów byłych i czynnych wojskowych – są zorganizowani w militarne, hierarchiczne struktury. Regularnie odbywają po lasach ćwiczenia z użyciem broni pneumatycznej, ale wielu z nich chwali się legalnie posiadaną bronią palną. Fendrych ostrzega, że w Czechach całe to środowisko jest zdominowane przez radykałów zorientowanych na konflikt z Zachodem.
Jednym z przywódców MN jest płk Marek Obrtel, który walczył w czeskich oddziałach w Afganistanie na początku lat 2000. W ub.r., już jako weteran i rezerwista, zwrócił wojskowe odznaczenie na znak protestu przeciwko „zbrodniczym poczynaniom NATO”. Całe to środowisko bowiem o konflikt na Ukrainie obwinia właśnie Sojusz Północnoatlantycki i zachodnich polityków. Przedstawicielka MN Nela Liskova odwiedziła nawet „Republikę Doniecką” i została jej „honorową konsulką” w Czechach. „Cała ta struktura jest zbudowana na poczuciu irracjonalnego strachu. Jest bardzo wroga rządowi, UE i NATO. Działa jak siła rozkładowa, jak prorosyjska piąta kolumna” – ostrzega Fendrych.