Najpierw byli yuppies, młodzi miejscy profesjonaliści, później dinks, podwójne zarobki, zero dzieci, teraz wschodzącą nadzieją rynku dóbr wyszukanych i luksusowych stali się high earners not rich yet, wysoko zarabiający, ale jeszcze nie bogaci, czyli henrys. Są lekko po trzydziestce, pracują w finansach czy sektorze nowych technologii, jeszcze nie są na świeczniku, ale zarabiają już 100–250 tys. dol. rocznie, a że ta grupa szybko rośnie, w sumie warci są ponad miliard!
Polityka
32.2016
(3071) z dnia 02.08.2016;
Ludzie i wydarzenia. Świat;
s. 13