O tym, że w Lagos zagnieździł się duch prosperity, świadczą tony śmieci. Dokładnie 12 tys. ton wytwarzanych co dzień przez mieszkańców. Odpady zawalają drogi, lądują w kanałach i wodach laguny, przesiąkają do gleby. Urząd oczyszczania miasta nie ma szans z tą masą – infrastruktura od pół wieku nie nadąża za eksplodującą populacją. Ulice, wzdłuż których Nigeryjczycy parkują po trzy rzędy samochodów, są dla śmieciarek nieprzejezdne. A do slumsów usługi publiczne nie docierają wcale.