Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Syrii już nie będzie. Fragmentaryzacja to najbardziej prawdopodobny scenariusz

Flickr CC by 2.0
Rozmowa z Łukaszem Fyderkiem, ekspertem ds. bliskowschodnich.

[Artykuł pochodzi z serwisu internetowego „Nowa Europa Wschodnia”]

Zbigniew Rokita: – Ban Ki-Moon stwierdził niedawno, że w Aleppo może dojść do największej katastrofy humanitarnej na przestrzeni całej wojny syryjskiej. Jaka sytuacja humanitarna panuje dziś w tym mieście?
Łukasz Fydrek:– Musimy zacząć od mapy i spojrzeć na to, jak wygląda dzisiejsze Aleppo – przed 2011 rokiem największe miasto Syrii, wówczas zamieszkałe przez dwa miliony osób, a dziś przez około milion. Ci, którzy pozostali, żyją na trzech obszarach. Wschodnia część miasta jest prorebeliancka – czy jak sami Syryjczycy wolą mówić prorewolucyjna, zachodnia część jest prorządowa, a północno-zachodnia dzielnica kontrolowana jest przez Kurdów, do tej pory współpracujących raczej z siłami reżimowymi. W mieście panuje wyjątkowo trudna sytuacja, ponieważ dwie główne jego części – wschodnia i zachodnia – trzymają się w szachu, w pewnym sensie wzajemnie się okrążyły. Przypomina to trochę popularne wyobrażenie yin i yang. O ile rebelianci znajdują się we wschodnim Aleppo, o tyle ich zaplecze militarne i kanały zaopatrzenia są na zachód od miasta, w prowincji Idlib. W przypadku sił reżimowych jest odwrotnie: są w zachodnim Aleppo, wsparcie posiadają na wschód od niego, mieści się tam ich główna baza lotnicza.

Słowa Ban Ki-Moona odnosiły się przede wszystkim do rebelianckiej części miasta, której sytuacja humanitarna jest trudniejsza: reżim i wspierające go milicje szyickie z wielu krajów mają przewagę w powietrzu i przewagę artyleryjską – sprzęt sił asadowskich ma większy zasięg, reżim ma też więcej amunicji.

Reklama