Historycznie rzecz biorąc, brytyjska kultura polityczna ma awersje do niespodzianek. Stąd też taki, a nie inny uświęcony tradycją i monarchią jej fundament instytucjonalny, który ma gwarantować ewolucję, nie rewolucję. Ale dwa ostatnie lata w brytyjskiej polityce były nietypowe: przyniosły triumfy eurosceptyków z Partii Niepodległości (UKIP), referendum w sprawie członkostwa w Unii, dymisję Davida Camerona, degrengoladę w Partii Pracy. Zapowiada się jednak, że kolejne dwa lata mogą być dla Brytyjczyków przynajmniej równie burzliwe, czyli zupełnie niebrytyjskie.