Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Bułgaria i Mołdawia skręcają w stronę Rosji. Putin chwyta okazję, Polska traci

Rumen Radew, nowy prezydent Bułgarii Rumen Radew, nowy prezydent Bułgarii Marko Djurica/Reuters / Forum
Wybory prezydenckie w Bułgarii i Mołdawii wygrali prorosyjscy kandydaci.

Możliwości prezydentów w obu krajach są ograniczone, ale głosowania wpasowują się w globalny trend. W różnych miejscach świata ta sama energia, niezadowolenie z elit i ustalonego przez nie porządku, z negatywnych efektów globalizacji, z marazmu Zachodu i z jeszcze paru innych rzeczy premiuje populistów i krytyków zastanego systemu.

To ona dała prezydenturę Donaldowi Trumpowi, rok temu władzę Prawu i Sprawiedliwości, a w roku przyszłym może wprowadzić do Pałacu Elizejskiego Marine Le Pen.

Kim są nowi przywódcy Bułgarii i Mołdawii?

Rumen Radew, generał bułgarskiego lotnictwa, który karierę zaczynał, latając na sowieckich migach, kontynuował w amerykańskich centrach szkoleniowych i gabinetach NATO namawia, by Bułgaria zachowywała się „pragmatycznie”. Ma pilnować przede wszystkim swoich interesów, godzić obecność w NATO i Unii Europejskiej ze zniesieniem sankcji na Rosję.

Mołdawski komunista Igor Dodon Rosję obstawia wprost: Mołdawia powinna wstąpić do Unii Euroazjatyckiej, czyli dołączyć do Rosji, Białorusi, Kazachstanu, Kirgistanu i Tadżykistanu. Krym jest rosyjskim terytorium, zapowiada, że pierwszą wizytę złoży w Moskwie itd.

Bułgarzy wloką się w ogonie unijnych statystyk, wysłuchują, jakimi to są skorumpowanymi nieudacznikami, więc łatwo dojść im do wniosku, że nie muszą się poczuwać do szczególnych zobowiązań wobec Unii i jej pilnującego standardów rdzenia. Z kolei w Mołdawii sondaże podpowiadają, że 44 proc. obywateli chce do Euroazji i tylko jedna trzecia opowiada się za Unią Europejską. Mołdawskie poparcie dla integracji z Unią siadło przez wielki skandal korupcyjny sprokurowany przez euroentuzjastów.

Reklama