Świat

Bułgaria i Mołdawia czerwienieją

Rumen Radew (pierwszy z lewej) Rumen Radew (pierwszy z lewej) Senior Airman Gustavo Castillo / Wikipedia

Były dowódca sił powietrznych Rumen Radew, generał w stanie spoczynku i kandydat Bułgarskiej Partii Socjalistycznej, będzie nowym prezydentem Bułgarii. Ten wybór już wywołał kryzys polityczny w kraju. Lider rządzącej centroprawicowej partii GERB i premier Bojko Borysow, w związku z przegraną Cecki Caczewej, która była kandydatką centroprawicy, złożył dymisję gabinetu, a urzędujący prezydent zapowiedział możliwość powołania rządu tymczasowego. GERB nie chciał uczestniczyć we władzy po wygranej socjalistów.

Centroprawica jest największą siłą polityczną w parlamencie, ale nie ma przewagi, a koalicję i rząd Borysowa powołano w bólach. Głosy oddane na Radewa to protest przeciw rządzącej partii, której Bułgarzy zarzucają arogancję i autorytaryzm. Borysowowi zaszkodziły zwłaszcza potajemne kontakty i wsparcie dla prezydenta Erdoğana, któremu wydawał azylantów – rzekomych zwolenników i uczestników lipcowego puczu w Turcji. Bułgarów nie przekonało tłumaczenie, że krajowi grozi zalew migrantów. Nie spodobało im się też, że wystawiona przez rząd kandydatka w przeszłości była aktywistką partii komunistycznej.

Teraz socjaliści będą zapewne zmierzać do przedterminowych wyborów, by umocnić swą pozycję. Prezydent elekt Rumen Radew nie ma doświadczenia politycznego, ma natomiast opinię zwolennika wpływów Rosji, które dotychczas Bułgaria starała się ograniczać. Poparła też unijne sankcje wobec Kremla. Ale czy zagłosuje za ich przedłużeniem? To oznaczałoby, że Moskwa mocniej postawi stopę na Bałkanach oraz w regionie Morza Czarnego, kompletnie uzależniając Sofię od swoich surowców energetycznych.

Umocnienie Kremla w regionie jest groźne dla starającej się o członkostwo w UE Serbii oraz dla Czarnogóry, świeżo przyjętej do NATO, gdzie Rosja próbuje siły swych wpływów.

Polityka 47.2016 (3086) z dnia 15.11.2016; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 9
Reklama