Po tym, jak Nigelowi Farage’owi i Borysowi Johnsonowi udało się rozkręcić antyeuropejską kampanię i przekonać Brytyjczyków, żeby w referendum zagłosowali za wyjściem z Unii Europejskiej, inni populiści w Europie nabrali wiatru w żagle i zaczęli przebąkiwać, że są następni w kolejce. Holenderski szef antyunijnej i antyimigranckiej Partii Wolności Geert Wilders namawiał swoich rodaków do pójścia w ślady Brytanii. Francuska przywódczyni Frontu Narodowego Marine Le Pen gratulowała odwagi Brytyjczykom i zapowiadała, że jeśli wygra w przyszłym roku wybory, też doprowadzi do rozwodu z Unią.