Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Wynoście się do siebie

Mark Rutte Mark Rutte Bart Maat/EPA / PAP

Premier Holandii próbuje kupić wyborców, sięgając po język prawicy.

Premier Holandii Mark Rutte, raczej umiarkowany do tej pory w swoich poglądach, zaczyna mówić językiem radykalnego populisty Geerta Wildersa. W opublikowanym w kilku holenderskich gazetach liście otwartym Rutte napisał, że jeśli ktoś nie chce przystosować się do warunków panujących w Holandii i nie jest zadowolony z tego, co kraj mu oferuje, niech lepiej wyjedzie. „Macie wybór, nikt nie trzyma was na siłę” – pisał holenderski premier. A w programie telewizyjnym oświadczył, że nieprzystosowana społecznie turecka młodzież może wynosić się do Turcji. Twardy język skierowany do imigrantów i mówienie Wildersem ma zatrzymać wyborców przy rządzącej centroprawicowej Partii Ludowej na rzecz Wolności i Demokracji (VVD). I przyciągnąć z powrotem tych, którzy przeszli już na stronę Wildersa i jego populistycznej Partii na rzecz Wolności (PVV).

Na półtora miesiąca przed wyborami sondaże wskazują zwycięstwo antyimigranckiej i antyunijnej PVV. Choć część komentatorów uspokaja, że nawet jeśli Wilders wygra, to trudno będzie mu zbudować koalicję. Żadna z poważnych partii nie pisze się na współpracę. Rutte też się od tego odżegnuje. Na razie władze zapowiedziały ręczne liczenie głosów, ponieważ, jak twierdzą, system informatyczny jest przestarzały, przez co łatwo dostępny dla hakerów, którzy mogliby wpływać na przebieg głosowań.

Polityka 6.2017 (3097) z dnia 07.02.2017; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 10
Reklama