Świat

Wrze w Donbasie

Awdijiwka Awdijiwka Markiian Luseiko/EPA / PAP

Strony konfliktu wzajemnie oskarżają się o prowokacje.

O to, kto rozpoczął strzelaninę o Awdijiwkę, oskarżają się wzajemnie obie strony. Miasto położone jest na linii frontu, obok węzła kolejowego w Jasynuwatej. Od pozycji separatystów z „Donieckiej Republiki Ludowej” oddziela je pas ziemi niczyjej. A wzajemny ostrzał trwa tu właściwie przez cały czas zawieszenia broni, od porozumień mińskich z początku 2015 r. Teraz, pod koniec stycznia, separatyści kilka razy przerwali ukraińskie linie, ale zostali odparci. Zorganizowano ewakuację Awdijiwki, jednak skorzystało z niej tylko ok. 250 z 20 tys. mieszkańców. Część własnymi samochodami wyjechała do rodzin i znajomych, aby przeczekać najgorętsze dni.

Do życia we frontowych warunkach mieszkańcy Awdijiwki są przyzwyczajeni: co jakiś czas wyłączany jest prąd, brakuje wody, do miejskich pomp ustawiają się kolejki. Teraz sytuacja była wyjątkowo trudna: panował siarczysty mróz, nie było światła, gazu, przez jakiś czas również wody. Separatyści ostrzelali ekipę remontową, która przyjechała naprawić linie wysokiego napięcia, technicy musieli czołgać się pod kulami po śniegu. Ostrzeliwano też wcześniej raczej oszczędzane blokowiska w centrum. Zginęło kilkudziesięciu cywili, pociski uszkadzały mieszkania. Zorganizowano pomoc humanitarną. Przywieziono pożywienie i opał. Po ponad tygodniu życie zaczęło wracać do normy: sklepy działają, otwarto przedszkola i szkoły. Włączono światło, gaz i wodę.

Eskalację konfliktu i Rosja, i Ukraina zaczęły wpisywać w kontekst międzynarodowy. Prezydent Poroszenko ogłosił, że za atak odpowiada wyłącznie Rosja, a wiele miejscowych komentarzy dodaje, że Moskwa w porozumieniu z rebeliantami sprawdza reakcje nowej amerykańskiej administracji.

Polityka 6.2017 (3097) z dnia 07.02.2017; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 11
Reklama