Oświadczenie przewodniczącego Rady Europejskiej po spotkaniu z wiceprezydentem USA
Panie wiceprezydencie.
Przede wszystkim, dziękuję za to spotkanie. Było nam wszystkim bardzo potrzebne. Zbyt wiele wydarzyło się w ostatnich miesiącach w Pańskim kraju i w Unii Europejskiej, zbyt wiele nowych, czasem zaskakujących opinii wypowiedziano w tym czasie na temat naszych relacji i naszego wspólnego bezpieczeństwa, abyśmy udawali, że wszystko jest po staremu. Dziękuję za Pana otwartość i szczerość.
Usłyszałem dziś słowa obiecujące co do przyszłości i wiele wyjaśniające, jeśli chodzi o stanowisko nowej administracji w Waszyngtonie. Zrewanżowałem się naszemu gościowi szczerością w ocenie sytuacji, podzieliłem się naszymi niepokojami i nadziejami. Ponieważ jestem nieuleczalnie proamerykańskim Europejczykiem fanatycznie oddanym transatlantyckiej współpracy, tym bardziej mogłem sobie pozwolić na szczerość.
Spytałem wprost Pana wiceprezydenta, czy podziela moje opinie w trzech zasadniczych kwestiach: ładu międzynarodowego, bezpieczeństwa i stosunku nowej administracji amerykańskiej do Unii Europejskiej. Po pierwsze, wyraziłem przekonanie, że utrzymanie ładu opartego na regułach prawa międzynarodowego, gdzie brutalna siła i egoizm nie decydują o wszystkim, leży w interesie Zachodu. I że tylko wspólna, solidarna i stanowcza polityka całej zachodniej wspólnoty może wymusić utrzymanie tego ładu. Dla milionów ludzi na całym świecie przewidywalność i stałość naszych postaw jest gwarancją, a co najmniej nadzieją, że chaos, przemoc i arogancja nie zatryumfują w wymiarze globalnym. Nawiązując do pewnych oświadczeń z Monachium sprzed dwóch dni, chciałbym jasno stwierdzić, że pogłoski o śmierci Zachodu są przesadzone. Każdy, kto chce ten ład zdemolować, zapowiadając „post-zachodni” ład, musi wiedzieć, że w jego obronie będziemy zdeterminowani.