Sprawę ostrzelania z granatnika polskiego konsulatu w Łucku bada Służba Bezpieczeństwa Ukrainy. Atak nastąpił w nocy, z odległości ok. 75 m, ochrona placówki nie dostrzegła wcześniej niczego podejrzanego. Polskie placówki dyplomatyczne na Ukrainie ochraniane są zarówno przez stronę polską, jak i ukraińską – poza ich terenem przez Gwardię Narodową ukraińskiego MSW. Funkcjonariusze Gwardii dyżurują w budkach ustawionych przy wejściu do placówek.
Na Ukrainie mamy sześć konsulatów: w Kijowie, Charkowie, Lwowie, Łucku, Odessie i Winnicy. W ubiegłym roku wystawiły one ponad milion wiz. Dziś wszystkie placówki są zamknięte – do momentu gdy wystarczająco wzrośnie poziom ich ochrony, za co odpowiada Kijów. Obywatele Ukrainy mogą jednak nadal składać wnioski wizowe – przez pośrednika. W 2013 r. tę rolę powierzono indyjskiej firmie VF Worldwide Holding Ltd. Działa ona w 123 krajach, dla 48 klientów rządowych. Na Ukrainie usługa jest świadczona w 14 Punktach Przyjmowania Wniosków Wizowych do Polski. Procedura odbywa się online. Po skompletowaniu dokumentów trzeba osobiście wnieść w banku stosowną opłatę (35 euro plus 500 hrywien). Już następnego dnia automatyczny system rejestracyjny dokona rezerwacji terminu złożenia wniosku.
Zamknięcie polskich konsulatów nastąpiło tuż przed sezonem prac w sadach i na plantacjach truskawek, co – nawet zakładając sprawność pośrednika – zapewne utrudni życie pracownikom i pracodawcom. Ukraina poniosła też stratę wizerunkową, jako kraj niezapewniający bezpieczeństwa placówkom dyplomatycznym. I pewnie o to chodziło zleceniodawcy ataku.