Świat

Sport, bezpieczeństwo i pieniądze

Policjant chroniący stadion Borussii Dortmund przed meczem z AS Monaco Policjant chroniący stadion Borussii Dortmund przed meczem z AS Monaco Friso Gentsch/DPA / PAP

UEFA bardziej dba o dochody niż życie piłkarzy.

Ładunki wybuchowe, które we wtorkowy wieczór 11 kwietnia eksplodowały w pobliżu autokaru z piłkarzami Borussii Dortmund, raniły jednego ze sportowców i policjanta. Tym razem, w przeciwieństwie do historii z 2015 r., gdy przed towarzyskim meczem piłkarskim Niemcy-Holandia pojawiło się ostrzeżenie o zagrożeniu terrorystycznym i zawody z miejsca odwołano, ćwierćfinałowy mecz Ligi Mistrzów Borussia-AS Monaco jedynie przełożono o 22 godziny. Nie czekano nawet na efekty pracy organów ścigania. To oczywisty dowód, że otwarte społeczeństwo nie daje się zastraszyć terrorystom, ale równocześnie też potwierdzenie, jak wielka jest dzisiaj potęga komercyjnego sportu, sponsorów i reklamodawców, którzy ustalają terminy.

Trener gospodarzy Thomas Tuchel denerwował się, że o nowej dacie „zdecydowała UEFA w Szwajcarii”. Rywalizacja toczy się o prestiż i olbrzymie pieniądze. Wartość Borussii to 830 mln euro, AS Monaco – 195 mln – wynika z raportu KPMG „The European Elite 2016”. W tych warunkach rolę sił wyższych chce się ograniczyć do minimum. Nie przypadkiem początek przełożonego meczu wyznaczono na 18.45. Dzięki temu płatna telewizja Sky, mająca prawa do transmisji tego spotkania na rynku niemieckim, i publiczna ZDF, pokazująca o 20.45 hitowy pojedynek Bayern-Real, nie weszły sobie, i reklamodawcom, w drogę.

Polityka 16.2017 (3107) z dnia 18.04.2017; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 11
Reklama