Oto nowa odsłona wojny damsko-męskiej: tym razem chodzi o manspreading. To pojęcie trafiło do słownika oksfordzkiego dwa lata temu, a Hiszpanki przejęły je w wersji angielskiej, el manspreading, i umieściły na liście męskich zachowań niedozwolonych. Chodzi mianowicie o siedzenie w środkach miejskiej komunikacji w rozkroku, z szeroko rozłożonymi nogami, co blokuje miejsce, egzemplifikuje postawę macho, jest rodzajem agresji, ale też ociera się o napastujący kontakt niechciany. Wszystkie te argumenty, i jeszcze parę innych, przedstawiła grupa aktywistek Mujeres en Lucha, Walczące Kobiety. Na tyle przekonująco i skutecznie, że zebrawszy spore poparcie, doprowadziły do zakazu manspreadingu w madryckiej komunikacji miejskiej EMT, któremu towarzyszyć będą stosowne piktogramy w środkach transportu. Kroki podjęte w Madrycie mają charakter pilotażowy, do podobnych szykują się inne hiszpańskie miasta – i to pewnie też nie koniec. Mobilizuje się już Skandynawia. A wszystko to, jak wiele innych trendów, przyszło z Nowego Jorku, gdzie podobna kampania wystartowała w 2014 r., a obecnie trwa też w Filadelfii i Seattle.