Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Mosul w gruzach

Ruiny Wielkiego Meczetu al-Nuriego w Mosulu. Państwo Islamskie się cofa. Ruiny Wielkiego Meczetu al-Nuriego w Mosulu. Państwo Islamskie się cofa. Erik De Castro/Reuters / Forum

Drugie największe miasto Iraku jest wolne – ogłosił premier tego państwa Hajdar Al-Abadi. I zapowiedział pokaz fajerwerków.

To koniec najdłuższej, bo dziewięciomiesięcznej, i najkrwawszej ofensywy przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu (PI). W trakcie walk ulicznych zginęło co najmniej 40 tys. żołnierzy koalicji, głównie irackich sił rządowych, wspieranych przez Kurdów i Amerykanów. Z dwumilionowego przed wojną Mosulu uciekło ponad 900 tys. mieszkańców. Średniowieczne stare miasto wygląda jak Drezno po alianckich bombardowaniach, przyznał jeden z amerykańskich pułkowników. Wycofujące się siły PI zniszczyły m.in. XIII-wieczny Wielki Meczet al-Nuriego, w którym trzy lata temu Abu Bakr Al-Bagdadi ogłosił powstanie kalifatu.

Upadek Mosulu nie oznacza jednak końca PI. Choć oblężona, wciąż w posiadaniu islamistów jest ich „stolica” Rakka w Syrii i rozległe pustynne obszary na południowy wschód od niej, aż do zachodniego Iraku. W samym Mosulu zwycięstwo militarne nie musi oznaczać politycznego. Rząd w Bagdadzie wciąż kontrolują szyici, którzy nie chcą słyszeć o decentralizacji Iraku. To był jeden z powodów szybkiego sukcesu PI w sunnickim Mosulu. Teraz układanka jeszcze bardziej się skomplikuje, bo dużą rolę w odbiciu miasta odegrali Kurdowie. Jeśli dołożyć do tego nadciągający kryzys humanitarny – w ruinach starego miasta wciąż mieszka 15 tys. ludzi bez prądu, wody i żywności – to same fajerwerki nie wystarczą.

Polityka 28.2017 (3118) z dnia 11.07.2017; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 8
Reklama