Prezydent Joko Widodo chciałby zacząć przeprowadzkę w przyszłym roku, choć nie ustalił jeszcze, dokąd dokładnie się przenosić. Na szczycie listy z propozycjami nowych lokalizacji figurują miasta z południa Borneo, zwłaszcza Palangka Raya. Do przeprowadzki skłaniają argumenty patriotyczno-symboliczne, m.in. i taki, że w Dżakarcie, wtedy Batawii, przez ponad 300 lat rezydowały władze Holenderskich Indii Wschodnich. Chodzi też i o to, by uciec z wyspy Jawy, gdzie na powierzchni jednej trzeciej Polski mieszka ok. 150 mln osób, połowa obywateli Indonezji.
Najbardziej zatłoczonym miejscem na Jawie jest Dżakarta i opuszczenie jej przez prezydenta, rząd i urzędników centralnej administracji miałoby pomóc 10-mln miastu złapać oddech. Na razie miasto ma wątpliwy honor uchodzić za najbardziej zakorkowane na świecie, co jest skutkiem chaotycznej rozbudowy, braku systemu transportu zbiorowego z prawdziwego zdarzenia czy nawet chodników. Nie pomaga wytyczanie nowych dróg, które natychmiast zapełniane są przez samochody i miliony motorowerów. Miasto, będące szachownicą enklaw bogactwa i slumsów, nie jest przygotowane na obecną liczbę mieszkańców, a wciąż w poszukiwaniu pracy i z nadziejami na karierę napływają nowi.
Dżakarcie, jak Wenecji, zagraża geologia i szybko zmieniający się klimat, skutkujący wzrostem poziomu mórz. Znaczne obszary – ok. 40 proc. – znajdują się pod poziomem morza i po prostu się zapadają, w tempie nawet 7,5 cm rocznie, już teraz powodzie są bardzo poważnym wyzwaniem. Przeciwny wyprowadzce jest gubernator Dżakarty, obawiający się, że po wyjeździe rządu miasto zostanie samo ze swoimi problemami.