Babas (36 l.): – Zakładam kominiarkę, bo to coś, co mnie identyfikuje. Jest jak maska supermana. Moja teściowa nie wie, czym się zajmuję, myśli, że mam firmę sprzątającą.
Manuel (32 l.): – Zacząłem zakrywać twarz, od kiedy poszedłem do szkoły. Teraz to także coś, co mnie wyraża, gdy rapuję.
Ricardo (27 l.): – Dyrektorka mojej szkoły wie, czym się zajmuję, ale koledzy już nie. Niektórzy widzieli, jak to robię, ale chyba nikomu nie powiedzieli.
Gazeta dla superbohaterów
Mural na ścianie jednej z ulic La Paz w Boliwii: człowiek w kominiarce, obok skrzynka pucybuta i napis „Każda praca jest godna”. Jednak tutejsi pucybuci (hiszp. lustrabotas), prawdopodobnie jako jedyni na świecie, zakrywają twarze. Dlaczego?
– Praca, jaką wykonują, jest marginalna społecznie i niestabilna ekonomicznie. Zazwyczaj są to osoby, które wychowały się na ulicy lub wciąż na niej żyją. Ludzie uważają ich za bandziorów i narkomanów – tłumaczy Jaime Villalobo, założyciel fundacji El Hormigón Armado (hiszp. żelbeton). Jego pierwszym pomysłem, w 2005 r., było stworzenie ulicznej gazety. Podpatrzył to w Wielkiej Brytanii, gdzie funkcjonuje tytuł współtworzony i sprzedawany przez bezdomnych. Jaime sam był jeszcze hipisem, chciał zmieniać świat. Projekt miał się skupić na dzieciakach związanych z ulicą, ale okazało się, że większość z nich na jakimś etapie swojego życia była pucybutami.
Villalobo zebrał do pomocy kilku przyjaciół i zaprosił 40 osób z ulicy do swojego domu. Trochę go to przerosło: – To nie były dzieciaki, do jakich przywykliśmy. Ciche i nieufne. Jeden wyciągnął drut i zaczął się ciąć. Byłem przerażony. Ale potem jakoś poszło.
Na początku nikt gazety nie kupował.