Czy Nadija Sawczenko – lotniczka i żołnierka, odznaczona orderem Bohater Ukrainy, porwana przez Rosjan w Donbasie, skazana pod zarzutem zabójstwa dwóch rosyjskich dziennikarzy, a potem po wielu dyplomatycznych zabiegach, m.in. prezydenta Poroszenki, wyciągnięta z rosyjskiego więzienia, żeby po powrocie do kraju zostać deputowaną do ukraińskiego parlamentu – rzeczywiście zamierzała dokonać ataku terrorystycznego i przewrotu na Ukrainie? Wszyscy tu żyją tym pytaniem.
Prokurator generalny zarzuca Sawczenko zamiar wysadzenia w powietrze obiektów rządowych i gmachu parlamentu, zamachu na prezydenta Poroszenkę, premiera i innych ważnych polityków oraz zamiar dokonania przewrotu konstytucyjnego w porozumieniu z Moskwą i prorosyjskimi liderami separatystycznych republik, donieckiej i ługańskiej, z którymi utrzymywała stałe kontakty. Prezydent Poroszenko twierdzi wprost, że Sawczenko wraz z Micheilem Saakaszwilim, byłym gubernatorem obwodu odeskiego, przygotowywali przewrót państwowy, który nazywali „teorią kontrolowanego chaosu”. Sąd w Kijowie aresztował Sawczenko na dwa miesiące.
Przedstawione przez prokuraturę dowody wydają się przekonujące, pokazano filmy i nagrania świadczące przeciwko Sawczenko. Może to być jednak również prowokacja służb specjalnych. Tak zresztą utrzymuje sama Nadija, która ogłosiła głodówkę i wyjaśnia, że cała sprawa jest próbą pozbycia się jej z życia politycznego kraju. Na Ukrainie rozpoczyna się kampania wyborcza, tymczasem Sawczenko nie kryła swych ambicji politycznych i zamierzała startować w przyszłorocznym wyścigu do fotela prezydenta kraju.