Tak rzecznik Watykanu skomentował publikację raportu na temat pedofilii w sześciu diecezjach Kościoła rzymskokatolickiego w stanie Pensylwania. Greg Burke podkreśla, że Watykan traktuje raport z „wielką powagą”, a jego ustalenia przyjmuje ze smutkiem i wstydem. Raport mówi o ponad tysiącu nieletnich molestowanych seksualnie przez 300 księży na przestrzeni 70 lat. Niektóre przypadki są drastyczne. Na przykład chłopca, który musiał się spowiadać u swego seksualnego prześladowcy z grzechu nieczystości. Śledztwo prowadziła tak zwana wielka ława przysięgłych, niezależna od władz kościelnych. Miała jednak, z mocy stanowego prawa, dostęp do kościelnych archiwów.
Jednak tylko dwóch księży może czekać wyrok sądowy, bo resztę obejmuje klauzula przedawnienia, co też wywołało już dyskusję. Raport wykazuje nie tylko przestępstwa duchownych, ale także ich ukrywanie i rozmywanie przez lokalnych biskupów. Co gorsza, wymienia się w tym kontekście obecnego amerykańskiego kardynała Donalda Wuerla, który przed laty jako biskup w Pittsburghu, właśnie w stanie Pensylwania, miał nie reagować na zgłaszane mu przypadki pedofilii. Obecnie prócz niego z zarzutami pedofilskimi borykają się kardynał George Pell z Australii i inny Amerykanin, Theodore McCarrick (który w lipcu sam zrzekł się czerwonego kapelusza otrzymanego jeszcze za pontyfikatu św. Jana Pawła II). Aż trzech „książąt Kościoła” z takimi zarzutami to rzecz bez precedensu. Nic dziwnego, że biskupi amerykańscy zaprosili watykańskich wizytatorów do współpracy w sprawie raportu z Pensylwanii i zarzutów przeciwko abp. McCarrick’owi. To może nie wystarczyć, bo w USA już krąży apel teologów i działaczy katolickich, by cały episkopat USA, wzorem chilijskiego, oddał się do dyspozycji papieża Franciszka.