Brexit jak z Kafki
Brytyjczycy chcą ponownego referendum w sprawie brexitu
W negocjacjach brexitowych panuje chaos i coraz więcej Brytyjczyków chciałoby ponownego referendum, żeby zagłosować za zostaniem w Unii.
Premier Theresa May pod obstrzałem, wielotysięczne manifestacje w Londynie za ponownym głosowaniem powszechnym, główny negocjator z ramienia UE wciąż niepewny, czy da się uniknąć rozwodu bez porozumienia stron. Liderzy UE są sceptyczni, czy odbędzie się planowany na listopad szczyt mający je sfinalizować. Dyplomaci brytyjscy nie tracą nadziei, ale mówią, że trzeba się też szykować na najgorsze. Tak ma się sprawa brexitu na pół roku przed zapowiadanym na 29 marca 2019 r. wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Poczucie niepewności potęguje sprawa przyszłej irlandzko-irlandzkiej granicy lądowej między UE a Zjednoczonym Królestwem, przebiegającej przez Zieloną Wyspę. To na niej utknęły końcowe negocjacje.
Unia oczekuje od Londynu tak zwanej siatki ochronnej (backstop), czyli bezterminowych gwarancji, że granica ta nie będzie „twarda”, nawet jeśli nie dojdzie do porozumienia rozwodowego. Tego oczekują też politycy w republice i republikanie w Irlandii Północnej. „Utwardzenie” granicy może ich zdaniem odmrozić północnoirlandzki konflikt zbrojny. „Miękka” granica oznaczałaby brak punktów kontrolnych i swobodny przepływ osób i towarów w ramach unii celnej z UE i wspólnego rynku unijnego, włącznie z systemem VAT. Premier May taką koncepcję odrzuca, gdyż widzi w niej zagrożenie dla integralności terytorialnej. Odrzucają ją także obecny minister spraw zagranicznych Jeremy Hunt (zasłynął publicznym porównaniem UE do ZSRR) oraz północnoirlandzcy unioniści popierający rząd May w parlamencie brytyjskim. Bez rozwiązania kwestii granicy raczej nie uda się osiągnąć porozumienia z UE.