Telewizyjny proces telekaznodziei
Proces 60-letniego telewizyjnego ewangelisty z RPA
Najbardziej oglądanym dziś i żywo dyskutowanym programem w RPA jest transmisja na żywo procesu 60-letniego telewizyjnego ewangelisty Timothy’ego Omotoso. Pochodzący z Nigerii kaznodzieja został zatrzymany w zeszłym roku na lotnisku, kiedy chciał opuścić kraj. Teraz przed sądem w Port Elisabeth postawiono mu 97 zarzutów, w tym o liczne gwałty. Świadek, 22-letnia Cheryl Zondi, zeznała, że została po raz pierwszy zgwałcona przez Omotoso, kiedy miała 14-lat i należała do jego kongregacji, złożonej głównie z kobiet i słynącej z kościelnego chóru. „Wielebny cytował psalmy i straszył gniewem Bożym”. Przez jego dom – opowiadała – przewinęło się około 30 bardzo młodych kobiet, każda miała swój przydomek i nazywane były żonami wielebnego.
Omotoso w śledztwie nie przyznał się do winy, na sali sądowej jest zrelaksowany, nosi fantazyjne wdzianka, a jego obrońca podczas trzydniowych przesłuchań przypuścił atak na świadka Zondi. Pytał o intymne szczegóły, m.in. o głębokość penetracji. Co wywołało buczenie na sali, a obrońca musiał uciekać z sądu pancernym samochodem z obstawą. Siedziba Kościoła Władztwa Jezusowego w Port Elisabeth jest oblegana przez rozwścieczony tłum, a media donoszą o silnych nastrojach antynigeryjskich. W obronie Zondi wystąpiła z gorącym poparciem wnuczka Nelsona Mandeli, Ndileka, sama będąca ofiarą gwałtu. Średnio dochodzi do nich sto razy dziennie; RPA dzierży tu niechlubny rekord świata. Stąd, w zamyśle, edukacyjny charakter transmisji procesu (pierwsza taka publiczna rozprawa, dwa lata temu, dotyczyła sportowca Oscara Pistoriusa, oskarżonego o zamordowanie narzeczonej). Teraz jednak podnoszą się głosy, że ten społeczny eksperyment nie do końca się udał i że w takich warunkach trudno o sprawiedliwy proces. A to dopiero początek korowodu świadków.