Świat

Szwecja w kamaszach

Szwedzi przywrócili pobór do wojska

Wyłoniono do 4 tys. tegorocznych rekrutów, w tym 800 kobiet. Wyłoniono do 4 tys. tegorocznych rekrutów, w tym 800 kobiet. Loulou D'Aki/Agence VU / East News

Niedawny incydent z tajemniczą łodzią podwodną, którą mieli dostrzec na wodach koło Sztokholmu młodzi obozowicze (a służby zlekceważyły te doniesienia i nie powiadomiono o nich komisji obrony parlamentu), ożywił dyskusje na temat bezpieczeństwa Szwecji. W 2010 r. Szwedzi czuli się na tyle komfortowo, że – podobnie jak wiele innych państw – zrezygnowali z poboru do wojska, obowiązującego tu od 1901 r. I przeszli na armię całkowicie zawodową (co zresztą nie okazało się wystarczająco atrakcyjną profesją: dziś brakuje 7 tys. zawodowych żołnierzy). Po Donbasie i rosyjskiej aneksji Krymu zmieniono jednak zdanie – i w tym roku pobór powrócił. Zasadnicze zmiany są dwie: obowiązek dotyczy na równi kobiet i mężczyzn (jak w sąsiedniej Norwegii, stawianej za wzór), a w koszarach zainstalowano Wi-Fi.

W kamasze poszedł rocznik 1999. Sito było niezwykle gęste: do 90 tys. osób z tego rocznika wysłano bardzo szczegółową ankietę internetową do wypełnienia. 13 tys. z nich przeszło testy i na ich podstawie wyłoniono do 4 tys. tegorocznych rekrutów, w tym 800 kobiet. Wybierając ich, brano też pod uwagę potrzeby służby zawodowej. Służba trwa od 8 do 12 miesięcy, za każdy pobiera się 4,2 tys. koron żołdu (aktualnie 1763 zł), i drugie tyle na zakończenie służby, co nadal nie jest sumą powalającą. Ale doświadczenia z poborem są w zasadzie pozytywne: trafiło na ludzi bardzo umotywowanych, obu płci – co podkreślają media. Za rok z rocznika 2000 wyłonionych zostanie w podobny sposób 5 tys. rekrutów.

Polityka 45.2018 (3185) z dnia 06.11.2018; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 12
Oryginalny tytuł tekstu: "Szwecja w kamaszach"
Reklama