W Indiach stanął najwyższy pomnik świata. Hinduistyczna prawica liczy, że wysoka na 182 m figura Sardara Vallabhbhai Patela przesłoni dorobek pierwszego premiera – Jawaharlala Nehru.
Pomnik stanął na wsi w Gudżaracie, u wybrzeży Morza Arabskiego, około 200 km od Allahabadu, gdzie rozkwitła kariera obecnego premiera – Narendry Modiego. Konstrukcja kosztowała 430 mln dol., towarzyszą jej ogrody i muzeum, pod budowę odebrano ziemię rolnikom. Ich protesty zakłóciły ceremonię odsłonięcia. Pilnowani przez 5 tys. policjantów mieszkańcy domagali się odszkodowań, gdy śmigłowce rozrzucały kwiaty nad figurą polityka, któremu radykalna prawica chce napisać nową biografię.
Sardar Vallabhbhai Patel był pierwszym ministrem spraw wewnętrznych i wicepremierem w niepodległym rządzie utworzonym przez Nehru po wyjściu Brytyjczyków w 1947 r. Należał do Indyjskiego Kongresu Narodowego i był naśladowcą Mahatmy Gandhiego. Przydomek „Człowieka z żelaza” otrzymał, gdy z determinacją przekonał władców niezależnych księstw i prowincji, by dołączyli do powstającej Republiki Indii (mogli pozostać niezależni lub połączyć się z Pakistanem). Nakłonił wszystkich, z wyjątkiem władcy Dżammu i Kaszmiru, gdzie do dziś wybuchają starcia indyjsko-pakistańskie. Patel był konserwatystą, państwowcem i pacyfistą. Gdy Mahatma zginął z rąk zamachowca – hinduistycznego ekstremisty, zwalczał radykałów.
Teraz prawica hołdująca pojęciu hindutwy – hinduskości jako etniczno-religijnemu idiomowi Indii – chce zawłaszczyć dorobek Patela i włączyć go do nowego panteonu bohaterów. Premier Modi powiedział, że „każdy Hindus chciałby, aby to Patel był pierwszym premierem Indii“. To przytyk wobec Nehru, który stworzył Indie niepodległe, świeckie i tolerancyjne.