Susie Putnam to jedna z głównych bohaterek „Chilling Adventures of Sabrina”, najpopularniejszego obecnie serialu młodzieżowego na Netflixie. Choć w pierwszych odcinkach nie powiedziano tego wprost, to z kilku scen i przecieków produkcyjnych drugiego sezonu wiadomo, że Susie będzie się identyfikować jako osoba transpłciowa. Tak jak w prawdziwym życiu robi to grająca ją aktorka Lachlan Watson.
Artystka urodziła się i mieszka w Kalifornii, która od nowego roku przejdzie reformę nazywaną przez miejscowe media „transgenderową rewolucją”. Każdy jej obywatel, który po 1 stycznia wystąpi o prawo jazdy, będzie mógł samodzielnie zadeklarować płeć: męską, żeńską lub niebinarną. To odpowiedź na społeczne zapotrzebowanie, które potwierdzają zeszłoroczne badania Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles. Co czwarty z 796 tys. tamtejszych nastolatków uważa, że nie wpasowuje się w społeczne normy postrzegania płci, a jeden na każdych 137 identyfikuje się jako osoba transpłciowa.
To w ogóle – w różnych częściach świata – może być rok transgender, masowego wychodzenia z szafy i oswajania lekceważonej lub nieuświadamianej dotąd powszechnie skali i specyfiki zagadnienia. To, co dotąd bywało na absolutnym marginesie, trafia do mainstreamu, co więcej: powstaje rodzaj mody na „trans”. Bardzo ważne są precedensy prawne wyznaczające nowe ramy. Taki we Francji stworzył wyrok sądu w Montpellier, zezwalający na wpisanie w akcie urodzenia terminu „rodzic biologiczny”. Dwa kroki do przodu, krok w tył. Amerykański prezydent odebrał uczniom przyznaną wcześniej przez administrację poprzednika możliwość korzystania z toalet, jakie korespondują z uznawaną przez nich samych płcią. A teraz pracuje się nad zmianą obowiązującego w placówkach edukacyjnych prawa antydyskryminacyjnego, żeby w nowej wersji płeć była „niezmienna i określana przez genitalia, z jakimi uczeń się urodził”. Płci raz zapisanej w akcie urodzenia nie można by prawnie zmieniać. „Osoby trans będą nadal istnieć niezależnie od tego, jaką rząd przyjmie definicję płci, nie można ich przecież wymazać” – komentowała kanadyjska poetka Gwen Benaway. Ale o wymazywaniu nie ma już mowy, przynajmniej w świecie popkultury.