Bez Trumpa, Xi Jinpinga, Putina, Macrona i May to nie to Davos, co dawniej. Debiutował za to brazylijski populista Jair Bolsonaro, który obiecywał złote góry i namawiał do inwestowania. 49. Światowe Forum Ekonomiczne, z udziałem 3 tys. ważnych osób, było takie jak pogoda: mroźne i wietrzne. PricewaterhouseCoopers tradycyjnie przygotował prognozę nastrojów, sporządzoną zbiorowo przez 1,3 tys. tuzów biznesu: okazało się, że u progu 2019 r. mamy 29 proc. pesymistów co do perspektyw światowej gospodarki; rok temu było ich 5 proc. A takie prognozy zwykle same się spełniają. Nastroje zaczęły siadać w połowie ub.r., wraz z wyraźnym spowolnieniem gospodarki Chin. Przewidywane 6,5 proc. wzrostu w 2019 r., najmniej od 30 lat, spadki kwartał po kwartale, najniższa sprzedaż nowych samochodów, zastój na rynku nieruchomości, korekta zysków Apple na skutek chińskiego zastoju – wszystkie te doniesienia z Państwa Środka działają jak zimny prysznic. Międzynarodowy Fundusz Walutowy, przewidujący na ten rok światowy rozwój na poziomie 3,5 proc. (w zeszłym było 3,7), kreśli cztery czarne scenariusze: twardy brexit, sukces eurosceptyków w majowych wyborach, włoski kryzys bankowy oraz światowe zawirowanie spowodowane chińskim spowolnieniem. A za jedno z największych światowych zagrożeń uznaje napięcia handlowe, z wojną USA-Chiny na czele. „Slowbalisation” – zatytułował swoją okładkę „Economist”. Azja ma kłopot, gdzie inwestować, a Europa Zachodnia obawia się dalszej erupcji populizmu.
Na forach i zwłaszcza w kuluarach toczyły się spory, czy już jesteśmy u progu recesji, czy dopiero zmierzamy ku niej szybkimi krokami. Nieco ponad 10 lat po wielkim kryzysie w Davos zapachniało kolejnym. Z nowszych tematów zajmowano się wyścigiem o prym w dziedzinie sztucznej inteligencji, gdzie USA wydają się przegrywać z Chinami.