Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Ostatni ze starej gwardii. Nursułtan Nazarbajew abdykuje

Nursułtan Nazarbajew, prezydent Kazachstanu Nursułtan Nazarbajew, prezydent Kazachstanu UN Geneva / Flickr CC by 2.0
Prezydent Kazachstanu z naftowych pieniędzy robił użytek według własnych wyobrażeń, gustów i w służbie megalomanii.

Nursułtan Nazarbajew abdykuje. Tytularnie pozostawał prezydentem, ale Kazachstan znajduje się w tym miejscu świata, gdzie republiki – schowane za parawanami pozornych wyborów parlamentarnych i prezydenckich – rządzone są według monarszych wzorów. I to monarchii, którym bliżej do patrymonialnych porządków, gdzie majątek państwowy utożsamiany jest z majątkiem osobistym władcy, jego klanu i popleczników.

Ostatni ze starej gwardii komunistycznych sekretarzy

Poprzednie wybory w 2015 r. Nazarabjew wygrał z poparciem prawie 98 proc. Co oczywiście nie jest ilustracją prawdziwej popularności. Bardziej skali korupcji, autorytaryzmu, kultu jednostki i stosunku do praw człowieka.

Ojcowie narodów zawsze odchodzą nie w porę. Nazarbajew był od zawsze, jeszcze od czasów sowieckich. Rezygnacja uważana jest za nagłą, wbrew jego 78 latom i wieloletnim spekulacjom m.in. o stanie zdrowia. Był ostatnim ze starej gwardii komunistycznych sekretarzy, których rozpad imperium katapultował na głowy niepodległych państw.

Historia pisana przez jego rodaków pewnie będzie dla niego łaskawa, nawet bez cenzury. Udało mu się – jak m.in. Hejdarowi Alijewowi w Azerbejdżanie – przekuć zasoby ropy naftowej i gazu ziemnego w zbudowanie pozycji niezależnego państwa, zapewnienie stabilizacji i względnego, jak na region, dobrobytu. Przy czym ten już od kilku podgryzany jest przez bardzo głęboki kryzys gospodarczy, wzmacniany spadkami cen surowców.

Kto po Nazarbajewie?

Z naftowych pieniędzy robił użytek według własnych wyobrażeń, gustów i w służbie megalomanii. Zmienił lokalizację stolicy, nową przyozdobił budynkami, w których projektowaniu uczestniczył. Zgodnie z regionalnym trendem niedawno zarządził odejście od cyrylicy na rzecz alfabetu łacińskiego, co symbolicznie miało wskazać, że mimo bardzo bliskich związków trzyma dystans do Rosji i łatwiej odnajdzie się w zglobalizowanym świecie. Zorganizował wystawę światową. Sypał pomysłami. Ten o konieczności powołania Unii Eurazjatyckiej realizuje Władimir Putin. Koncepcji jednej waluty na razie nikt nie podchwycił. Dawał zarobić zagranicznym firmom budowlanym i otaczał się doradcami ze świata, m.in. z Europy. Oni za sowite apanaże radzili, jak demokratyzować Kazachstan, a on tworzył mit oświeconego lidera.

Wytyka mu się jednak, że nie załatwił sprawy kluczowej, którą przywódca o jego pozycji zrobić powinien. Nie torował drogi następcy. Każda organizacja zarządzana jednoosobowo albo zarządzana przez władzę legitymizowaną osobą lidera zmaga się ze stałym poczuciem lęku związanym z operacją sukcesji. To częsty problem właścicieli firm rodzinnych, szefów partii politycznych. Boryka się z nim i Aleksandr Łukaszenka na Białorusi, i klasa polityczna w Rosji, zastanawiająca się, kto i co po Putinie.

Co prawda Nazarbajew wskazał na następcę swojego wieloletniego bliskiego współpracownika, przewodniczącego izby wyżej parlamentu i byłego premiera Kasyma-Żomarta Tokajewa. Odchodzący prezydent stwierdził w orędziu, że to będzie odpowiednia osoba do rządzenia krajem. Przy okazji dodał, że daleko nie odchodzi. Przesiada się do Rady Bezpieczeństwa, pozostanie też przywódcą swojej partii.

Czytaj także: Niezwykłe dzieje kazachskiej wioski

Zmiana dekoracji?

To niektórym specjalistom podpowiada, że niewiele się zmieni. Wysunięcie Tokajewa może być tylko zmianą dekoracji. Nazarbajew ostatnimi czasy rozwadniał uprawienia prezydenta, cedując je na rzecz parlamentu.

Stąd hipoteza, że nadal ma rządzić, tyle że już według modelu Deng Xiaopinga, przywódcy Chińskiej Republiki Ludowej, który zachowywał pełnię kontroli, pozostając oficjalnie jedynie szefem związku brydża sportowego.

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną